czwartek, 27 grudnia 2012

Najedliśmy się strachu:(

Nic nie wskazywało na to że noc będzie ciężka.
Ok. 23,00 Kubuś wstał i powiedział że strasznie boli go brzuszek.
Powiedziałam że ma iść do łazienki i jak się załatwi to będzie lepiej.
Młody przyszedł po chwili i powiedział że nic mu nie przeszło ale poszedł jeszcze raz.
Poprosił mnie abym poszła z nim.
Po chwili do niego dołączyłam.
Wchodząc do łazienki zobaczyłam mojego synka siedzącego na toalecie miedzy nogami trzymał wiaderko a jego twarz była blada,biała.
Zapytałam się po co mu to wiaderko a on na to że na ślinę przez która nie może oddychać.
Gdy mu się poprawiło jak się załatwił (biegunka) przyszliśmy na górę.
Mąż juz pociągał nosem ja tez zaczęłam płakać.
Nocka nie przespana,było czuwanie.
Rano sam Kubuś opowiadał to wszystko Sebastianowi i stwierdził że był przerażony,bał się że choroba wróciła.
Całe szczęście to tylko fałszywy alarm.

Rok temu dostaliśmy skierowanie do szpitala a 28,12,2011 ok godz.13.00 otrzymaliśmy tą straszną wiadomość że coś jest nie tak(Pani dok.nie chciała powiedzieć o co jest wolała wysłać do specjalistów żeby potwierdzili podejżenia)  i musimy jechać do akademii.

3 komentarze:

  1. Kochani trzymajcie się!!!

    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam jak tam Kubuś martwimy się z Żoną o Pani Synka i o Was też Kochani
    u nas jest tak sobie Moniczka już 2dobe oddycha sama ale dalej nic nie mówi i wogule nie rusza się ale mam nadzieje ze to tylko chwilowe załamanie.
    Pozdrawiamy Was Kochani

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochani jak tam u Was
    jak tam Kubuś się czuje
    Mamy nadzieje ze Choroba nie wróciła
    Jesteśmy z Wami

    OdpowiedzUsuń