poniedziałek, 31 grudnia 2012

Koniec roku

Cicho wspominamy ten czas poświateczny.
Było bardzo źle.
Ale dzisiaj sie cieszymy że jestesmy wszyscy razem w domu.
Dziękujemy że jesteście z nami.



KOCHANI SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU
aby zmartwienia zostały za nami,radości ,wytrwałości ,wsparcia i wyrozumiałości osób bliskich.
Bądźmy szczęśliwi i życzliwi.

czwartek, 27 grudnia 2012

Najedliśmy się strachu:(

Nic nie wskazywało na to że noc będzie ciężka.
Ok. 23,00 Kubuś wstał i powiedział że strasznie boli go brzuszek.
Powiedziałam że ma iść do łazienki i jak się załatwi to będzie lepiej.
Młody przyszedł po chwili i powiedział że nic mu nie przeszło ale poszedł jeszcze raz.
Poprosił mnie abym poszła z nim.
Po chwili do niego dołączyłam.
Wchodząc do łazienki zobaczyłam mojego synka siedzącego na toalecie miedzy nogami trzymał wiaderko a jego twarz była blada,biała.
Zapytałam się po co mu to wiaderko a on na to że na ślinę przez która nie może oddychać.
Gdy mu się poprawiło jak się załatwił (biegunka) przyszliśmy na górę.
Mąż juz pociągał nosem ja tez zaczęłam płakać.
Nocka nie przespana,było czuwanie.
Rano sam Kubuś opowiadał to wszystko Sebastianowi i stwierdził że był przerażony,bał się że choroba wróciła.
Całe szczęście to tylko fałszywy alarm.

Rok temu dostaliśmy skierowanie do szpitala a 28,12,2011 ok godz.13.00 otrzymaliśmy tą straszną wiadomość że coś jest nie tak(Pani dok.nie chciała powiedzieć o co jest wolała wysłać do specjalistów żeby potwierdzili podejżenia)  i musimy jechać do akademii.

środa, 26 grudnia 2012

I po Świetach

Juz po Świętach .
Czas minął miło w gronie znajomych przyjaciół i Wikarego .
Od wszystkich mamy wsparcie duchowe.
Dziś była ciocia Asia i Olcia.
Dziewczyny wpadły jak po ogień ,chciały tylko zostawic upominki:)
Ciocia chora i nie chciała Kubusia zarazić-obiecała przyjechać w ferie na dłużej.
Ale przyjedzie wcześniej ponieważ 6-stycznia mamy mszę urodzinowa z podziękowaniem o opiekę Matki Boskiej nad Kubusiem.
Cioteczki przyjadą jak zawsze można na nie liczyć.
Pod wieczór młody wyciągnął nas na spacer,było miło i wesoło.
Wzdychamy i wspominamy z mężem tak po cichu aby Kubuś nie słyszał ale on tak wszystko widzi.
Wystarczy że spojrzy na nasze oczy w których jest łza smutku.
Ale staramy się trzymać i będziemy się trzymać ponieważ Kubuś nie lubi jak płaczę.

wtorek, 25 grudnia 2012

Niespodzianka

OLA   ZDMUCHUJEMY  RAZEM:)
Niespodzianka się udała Kubuś nic nie podejżewał.
Monika przyjechała a on wielce zaskoczony i mówi że urodziny ma w czwartek.
Ale był bardzo zadowolony.
Olusia księżniczka -opiekowali się sobą .
Olunia nawet karmiła tortem młodego.
Pod wieczór przyszedł ks.Wikary było miło.

DZIĘKUJEMY WAM ZA TO ŻE JESTEŚCIE Z NAMI DZIĘKI WAM CHOC NA CHWILĘ ZAPOMINAMY O TYM CO NAS SPOTKAŁO ROK TEMU.

TO MY W KOMPLECIE



DOBRY TEN TORCIK :)

poniedziałek, 24 grudnia 2012

WIGILIA

Wigilia-Święta

Już po kolacji do której się szykowaliśmy.
Wszyscy mieli co robić nawet młody.
Troszkę broił ale też dużo pomagał.
Myśleliśmy że przy dzieleniu się opłatkiem będzie wielki płacz ale dałam radę.
Jutro Kubusia czeka niespodzianka,przyjedzie ciocia Monika.
Kubuś ma urodziny 27 ale torcik juz czeka wię łączymy to wszystko razem .
Nasz 13 rocznica ślubu,świeta,i 9 urodziny Kubusia.


Jeszcze raz wszystkiego dobrego,dużo szczęcia,miłości.

piątek, 21 grudnia 2012

Klasowa Wigilia

Dzisiaj rano wybraliśmy się do szkoły .
Kubuś otrzymał od swojej klasy zaproszenie na klasową Wigilie.
Na wstępie przedstawienie klasy starszej,a po występach rostrzygnięcie konkursu "kartka świąteczna  z życzeniami do Świętego Mikołaja.
Kubuś mocno trzymał kciuki za siebie ,ponieważ też brał udział.
I się doczekał nasz synek zajął II miejsce-był bardzo zadowolony i szczęśliwy.
A ja jak to ja wzruszona.
Na IV lekcji przygotowaliśmy salę do Wigilii.
Przyszła nawet była wychowawczyni klasy-dzieci zaprosiły.
Rodzice stanęli na wysokości zadania i naprawdę przygotowali super poczęstunek dla dzieci.
Przyszedł tez niewidzialny Mikołaj:)
Był śpiew kolęd,super świąteczny nastrój.
Przyszedł czas na składanie życzeń.
Wszyscy koledzy i koleżanki życzyli sobie szczęścia,zdrowia .
Jeden z kolegów życzył Kubusiowi aby szybko do nich wrócił.Gdy Pan Mirek wychowawca to usłyszał powiedział mi .
Łzy leciały mi jak grochy-dzieci z Kubusia klasy są naprawdę wspaniałe i takie dojżałe.
Wychowawca ze ścieśniętym gardłem po chwili powtórzył całej klasie to co powiedział mi,nie tylko ja się wruszyłam.
Atmosfera była świąteczna i rodzinna.
Ale było super Kubuś spotkał się po dłuższym czasie ze swoją klasa był szczęśliwy i dzieciaki też.
Wszyscy byli dla nas bardzo mili i życzliwi.

czwartek, 20 grudnia 2012

Pomysł Kubusia na kartkę:)

Życzenia zrobione przez Kubusia.

Dla wszystkich dzieci chorych na nowotwór,i dla Was kochani którzy jesteście z nami.


Moniczko ta kartka również dla Ciebie,trzymamy za Ciebie kciuki.


środa, 19 grudnia 2012

Czas radości,czas smutku:()

Nadszedł czas zadumy,wspomnień,smutku.
Dziękujemy Bogu że nasz syn jest z nami.
Grudzień -tego miesiąca nie wspominamy dobrze ale dzięki znajomym ,naszemu Wikaremu nie jest źle.
To już teraz od 13 gru. zaczęliśmy jeździć po lekarzach,to po świętach 27 gru.Kubuś w prezencie urodzinowym dostanie skierowanie do szpitala.Prezent ten to walka o życie.
28 gru to ten straszny dzień.
Dzień w którym świat stanął na głowie  a nawet przestał istnieć.
Wiedzą o czym mówię Ci którzy doświadczyli tego co my.
Nie da się tego opowiedzieć i opisać to się ma w sercu.
Ma się ten ból i  na długo jeszcze on z nami zostanie.

Dzisiaj Kubuś się zapytał czy wyprawimy mu urodziny jak co roku .
W tamtym roku ze względu na to że się źle czuł nie było balu,i niestety w tym roku też nie będzie.
Jest nam przykro z tego powodu ale mamy nadzieję ,wierzymy w to że Bóg nad nim czuwa i jeszcze nie jeden Kinder bal przed nami.



We wtorek pojechaliśmy na zakupy i po materiał na kartki świąteczne,młody sam własno ręcznie przy pomocy drukarki i komputera robił.
I znowu ta sama bajka co kiedyś-a dlaczego on ma maseczka tak jest mu zimno;te słowa powiedział pan w przychodni.Ja mu na to tylko że Kubuś jest po chemii.Więc Pan przeprosił i szeptał z inna pacjentką  na temat młodego choroby ale tak byśmy nie słyszeli.
Druga sytuacja w kolejce.
Pani ekspedientka do Kubusia ;-a ty co masz założoną maseczkę bo rybami ci śmierdzi.
Kubuś tylko na to maaaaaaaammmmmmo?!a ja zacisnęłam zęby i zostawiłam to bez komentarza.
Przyciesz nie napiszemy kartki na plecy "NOSZĘ MASECZKO BO JESTEM CHORY NA RAKA"

niedziela, 16 grudnia 2012

A miało być tak pięknie:(

Młodemu apetyt i humor dopisywał,całą sobotę.
Psotom nie było końca.
Tatuś uwędził szyneczki i schabik,młody kroił jad i tak aż zapytałam się co robi a on na to -jest takie pyszne że nie mogę przestać jeść.
Kubuś wieczorem wyjżał przez okno ,okazało się że sypie śnieg.
Plany już usnute na rano-sanki.
Tatuś miał iść razem z nim.
A tu rano niespodzianka.
Droga odśnieżona,chodniki też na dodatek zaczął padać  deszcz a miało być tak pięknie.
Zamiast iść na spacer robiliśmy wszyscy własno ręcznie kartki świąteczne.

sobota, 15 grudnia 2012

Badania kontrolne.

Wczoraj byliśmy w Gdańsku na badaniach.
Strasznie się bałam co będzie ile polecieliśmy,co się zmieniło.
Kubuś był spokojny ,nie mógł się doczekać odwiedzin na oddziele.
Poszliśmy na tz.stare śmieci.
Nasze Panie tz.lekarki które prowadziły Kubusia podczas pobytu szpitalnego ,bardzo miło nas przywitały,Kubuś otrzymał nawet kilka całusów.
Lekarki były zaskoczone młodego wyglądem nie mogły się napatrzeć na jego włoski.
Zresztą tak jak reszta naszych znajomych którzy jeszcze są tam,którzy jeszcze walczą.
Po dwóch godz.poszliśmy po wyniki.
I tak:płytki już nie spadają,za to zgubiliśmy trochę odporności więc trzeba uważać a ja wciąż chora:( ale damy radę.
Na powrocie zajechaliśmy w Malborku do naszych znajomych,Kubuś nie mógł się doczekać kiedy pozna Martina synka naszych znajomych.
Piątek zaliczamy do dni udanych:) Nawet jeśli nie jestem zadowolona z wyników.

niedziela, 9 grudnia 2012

Było bardzo miło:)

Dzisiaj pojechaliśmy do naszej fundacji do Mikołaja.
Był  Mikołaj był opłatek i poczęstunek wigilijny.
Taka fundacyjna kolacja-wigilia.
Na poczatku czulismy się dziwnie ponieważ byliśmy tam po raz pierwszy.
Ale przywitał nas Pan Marek Rukat Prezes Fundacji i juz było miło ,później przyszła się przywitac Pani Gabrysia.
Ludzie naprawdę ciepli,bardzo mili.
Posiedzieliśmy troszkę i się zbieralismy do domku.
Kubuś jeszcze pokasłuje .
Już jak wychodziliśmy podziękowaliśmy za zaproszenie.
Pan Marek nas pożegnał zaraz też przyszła Pani Gabrysia bardzo ciepło nas pożegnali  tak jakbyśmy się bardzo długo znali a przecierz my widzieliśmy się po raz pierwszy.
Tak na marginesie wszyscy z Fundacji byli mile zaskoczeni naszym przyjazdem(ponieważ jak dzwoniła Pani Gabrysia to mówiłam że młody jest podziębiony) i kartką świąteczną którą otrzymali od Kubusia.
Dzisiejszy dzień był bardzo ciepły i miły ,czuło się juz zapach świąt:)


Teraz tylko ja narzekam ponieważ żle się czuje mam katar i zaczynam kaszleć-będzie maseczka na buziola:(

piątek, 7 grudnia 2012

Mikołaj że ho,ho!!!!!

U nas jak to u nas krok do przodu dwa do tyłu.
Ale będzie dobrze musi być!!
Kubuś dalej pokasłuje i dalej siedzi w domu.
W niedzielę jedziemy do Mikołaja do naszej Fundacji-chociarz na troszkę:)
Ale wczoraj był u nas taki Mikołaj że nawet w snach takiego sobie nie wyobrażalismy.
Zaskoczenie było bardzo,bardzo duże a to wszystko zasługa wielu ludzi z WIELKIMI SERCAMI którzy chcą pomagać i pomagają.
Najważniejsze że dzieci zadowolone i ja w tedy też.
Są jeszcze dobrzy ludzie .


 


Serdeczne podziękowania dla kochanej Pani Ewy i XV OL. z Gdańska-JESTEŚCIE WIEKCY:))

niedziela, 2 grudnia 2012

Dzisiaj mielismy w planach zrobić dziecią niespodzianke i jachać nad morze.
Plan był taki na początek do kościółka,obiadek i w drogę ale niestety.
Kubuś leży w łóżku cała noc kaszlał i ma zapchany nos-leżenie w łóżku:(przymusowe szkoda.
Mam nadzieję że nadrobimy to później.

sobota, 1 grudnia 2012

Nareście.

Jesteśmy już wszyscy w domku.
Dzieci zadowolone,my również -teraz będę mniej sie martwić.
Na przywitanie dzieci przygotowaliśmy z mężem sałatke warzywną,gyrosa,galaretkę drobiowa i gołabki z piersi gęsi(naszych ).
Sakoczeni byli takim przywitaniem,ba pokój tez sie podoba a w dodatku od dziś mają telewizor.
Dotrzymaliśmy słowa danego że będzie w ich pokoiku tak jak sobie mażyli(miec swój telewizor).
Musze powiedzieć że dzieci dobrze wygladają ,Kubus troszke poturbowany to tu ,to tam siniak ale po zatem wszystko ok.
Musimy tylko odwiedzić fryzjera:)

niedziela, 25 listopada 2012

Jeszcze troszkę i dzieci będą w domku

U nas po malutku do przodu.Pokój dzieci przygotowany na przyjazd jest jeden problem obiecałam im telewizor w pokoiku ,multirum kupiony a tu masakra."Anglik"taki sklep nie ma i nie będzie miał.Może coś się uda zorganizować do piatku.Kubuś stwierdził że więcej nie pojedzie do sanatorium po ostatnich zajściach.Mianowicie ukradziono im pieniążki które im przekazałam przez koleżankę.Winni niby są była nawet policja ale Pani Dyrek.powiedziała mi ze to tylko pieniązki-tak ale ja musiałam pożyczyć żeby im dać.Takie podejście nie rozumie.
Kubuś miał hemoroidy,bolał go brzuszek ostatnio dobrze że już wracają bo takie zamartwianie się na odległość mi ani im nie służy.Kubuś jak powiedział nam o swoich delegliwościach to zaraz dodał ale się nie martwcie już jest ok.Płytki cały czas spadają.Może nie drastycznie ale lecą.
Kubuś powiedział do mnie dziś tak (aż się z mężem wzruszyliśmy)będziecie mile zaskoczeni byłem dziś się wyspowiadać poprosiłem księdza przed spowiedzią o pomoc bo przez ten rok zapomniałem ,ale się wyspowiadałem i wybaczyłem temu koledze który ukradł nam pieniądze.Nawet służył do mszy bo to przeciesz mały ministrant.
Ten nasz syn to mały wielki człowiek:))))
.
Dziękujemy za witrażyk pozdrowienia dla Moniczki i niech piękności się trzyma,my trzymamy za nią kciuki i mamy nadzieję że w następnym roku nas odwiedzicie:)Serdecznie zapraszamy.

piątek, 16 listopada 2012

zastanawiamy się co robić

Kubuś tęskni .Raz jest zadowolony ,raz narzeka .Jutro ma kontrolne badania zobaczymy co i jak jeśli jest na spadkach to kolezanka która jedzie po swojego syna przywiezie Kubusia do domu .Chcemy pomalować ich pokój ,odświeżyć więc wolałabym zeby jeszcze zostali te 2 tygodnie.Nasze dzieci same potrafią o siebie zadbać nawet tak daleko od domu.Chcą się chronić przed chorymi dziećmi choćby nosząc maseczki tylko jest problem Panie pielęgniarki nie pozwalają:(

wtorek, 6 listopada 2012

:)

Jest mi smutno :)
Moje dzieci poza domem,bardzo za nimi tęsknie.
Piątek,sobota no i jeszcze w niedziele telefon się urywał.
Wczoraj cisza,nawet nie było sygnału.-szok.
Zadzwoniłam sama Kubuś stwierdził że wszystko ok.nie miał czasu dzwonić,teraz jest już zmęczony.
Słyszałam w jego głosie lęk.
W gardle stanął mi kołek,łzy w oczach.
Sebastian stwierdził że nic się nie dzieje ,że wszystko jest ok.
Ale nie jest jak młody nie zjadł obiadu.Martwię się o niego cały czas od kiedy zaczął chorować to był ze mną.
Wiem że sobie da radę i będzie uważał .Środki dezynfekujące mają ze sobą .
Trzymajcie za nas kciuki,bo ja zamiast odpoczywać mieć czas dla siebie i męza to się zamartwiam.'
No ale cóż taka jest rola matki,rodzica.

sobota, 27 października 2012

Jesień:):(zimno,smutno

Minęło troszke czasu od naszego ostatniego wpisu.
Był to czas smutku,żalu ale i też radości.



W miniona sobotę pożegnalismy naszego kolegę Artura miał `13 lat walczył 13 m-c, 20 miał przeszczep i 20 został pochowany.Walczył do ostatnich chwil mieliśmy wszyscy ogromną nadzieję że po przeszczepie będzie ok.Ale niestety Pan Go powołał do siebie ,do grona swoich Aniołów.
Artur na zawsze zostanie w naszych sercach,naszej pamięci:(


Dwa tygodnie chorowania mamy za sobą.Kubusia odwiedza nasz nowy Wikary(ksiądz)myślałam że Kubus będzie stawiał opór ale nie .Dogadują sie ,parzą sobie herbatki ,dyskutuja nawet ksiądz wikary umówił się z chłopakami na smażenie naleśników w mojej kuchni,mają być z twarożkiem i rodzynkami.
Lekcje ,lekcjami ale Kubusiowi jego wychowawca zrobił niespodziankę i przyszedł z delegacją w odwiedziny.Dzień wcześniej upielkiśmy jabłecznik-był bardzo smaczny:)Dzieci jak to dzieci podziwiały w ten zimny dzień hulajnogę Kubusia,pojeździły też aż do rozładowania akumulatora.
Nasz młody szykuje się już ,walizka w połowie spakowana.

Nie rozumię jak ludzie moga powiedzieć jest w domu wszystko jest juz ok.
Nie jest! walka toczy się już przez całe życie,każdej godziny ,każdego dnia!!

wtorek, 9 października 2012

Mały szpital:(

Młody dzisiaj cały dzień przed telewizorem.
Seans zaliczony.
Dogadzaniu nie było końca.
Ale co robić chorego trzeba rozpieszczać:)
Seba wrócił ze szkoły jakiś dziwny okazało się że gardło też już "zawalone".
Mi też jakoś dziwnie zimno zaczyna się kichanie.
Tatuś w pracy zmókł i  tez wrócił wyziębiony.
Zaczyna się mały szpital.
Ale ktoś musi pracować a ja nie mogę się położyć bo kto się będzie opiekował moimi dziećmi!?

poniedziałek, 8 października 2012

Długo się nie nacieszyliśmy:(

Noc minęła spokojnie.
Kubuś juz wczoraj pociągał nosem ale młody zawsze tłumaczy że z rana tak ma.
Rano się okazało że to  już raczej przeziębienie,.
Dwie lekcje się odbyły.
Był sprawdzian za który była ocena 5+.
Po lekcjach wizyta u lekarza.
Pan doktor zaskoczony zmianą Kubusia-powiedział że nasz synuś zmężniał,wyciągnął się.
Ale to nie koniec po "oględzinach"stwierdził że załapaliśmy jakiegoś wirusa.
Nie obeszło się bez antybiotyku.
Wolne ze szkoły na cały tydzień.
I jak tu się cieszyć.Problem goni problem!:(

niedziela, 7 października 2012

Witamy wszystkich

Troszkę nas nie był ale tak musiał chyba być.
Kubuś lekcje ma 3 razy w tygodniu jest zadowolony,ja tez bym był bo tyle co słyszę to każdy chciałby mieć takie lekcje.
Najważniejsze że nasze wyniki tz. Kubusia się poprawiły ruszyliśmy troszkę do przodu,dla nas to duży krok do przodu.
Kubuś otrzymał hulajnogę elektryczną od dzieci z 6 klasy szkoły podstawowej nr.5 z Malborka.
Jak powiedziała Pani Peda. dziewczyny zakochały się w Kubusiu:)
Muszę Wam powiedzieć wspaniali ludzie nawet była Pani z gazety malborskiej ,więc jakiś artykuł się ukarze.
Nasz tatuś w podziękowaniu zrobił  dwa torty,więc i my zrobiliśmy dobre wrażenie podziękowaliśmy ja ze łzami w oczach a Kubuś na słodko.
Nie było by nas tam gdyby nie Iza Skibicka -polecam jej książkę "Miłość na gruzach Kosowa".
Iza jest wspaniałą kobietą pełną energii i chęci pomagania innym ludziom to dzięki jej pomysłowi i pomocy rodziców dzieci z klasy szóstej którzy piekli ciasta a dzieci sprzedawały nasz synek dostał świetną hulajnogę.
I to jeszcze nie koniec dzieciaki postanowili że dalej będą pomagali.
DZIĘKUJEMY   WAM  ZA  UŚMIECH NA TWARZY NASZEGO KUBUSIA.
W naszej szkole również dzieciaki chętnie wspierali pomysł Pani Agnieszki zorganizowana dyskoteka szkolna a na niej kanapki,ciasta ,napoje wszystko sprzedawane a pieniążki przekazane na konto naszego Młodego.
WAM  RÓWNIEŻ WSZYSTKIM SERDECZNIE DZIĘKUJEMY.
I tak właśnie ludzie nam pomagają .
Nie ma takich słów ,żeby wyrazić naszą wdzięczność
Wczoraj mieliśmy wieczór szefa kuchni,dzieci przygotowały nam kolacje była bardzo smaczna.

wtorek, 11 września 2012

Wypad nad morze do Stegny


W poniedziałek wcześniej wstaliśmy ponieważ zaczynaliśmy pierwsze lekcje.Był lekki stres ale wszystko poszło jak składka nawet Kubuś został zwolniony z jednej lekcji.Powodem był nasz wyjazd nad morze.Pogoda dopisała ciocia Agnieszka z Jaśkiem pojechali z nami .O 13 sie spakowaliśmy i w drogę.Było super choć Kubuś nie mógł jeszcze się wykompać tylko troszkę pomoczyć nogi z brzegu to i tak dzieciaki były zadowolone.Mamy nadzieje że to nie nasz ostatni wspólny wyjazd,ponieważ chłopcy nie mogą się doczekać nastepnego razu.Świeże powietrze,problemy zostawione w domu a Kubusiowi przyda sie odpoczynek .Był bardzo zadowolony bo nie musiał mieć założonej maseczki i to już była wielka radocha.Sebastian szalał jak dziecko -taki  mały przedszkolak .Najważniejsze że wszyscy odpoczęli i cało wróciliśmy wieczorkiem do domku.

sobota, 8 września 2012

Odwiedziny Pani Klaudii i cioci Moniki z Fundacji Mam Marzenie

Dziś od rana dzień nerwowy.Mieliśmy jechać do Królewa na lotnisko bo dziś dzień otwarty.Ale dzieci nie zasłużyły :)Nie śmieje się za zimno dla Kubusia żeby jechać a po drugie czekaliśmy na ciocie Monikę i Pania Klaudie z Fundacji Mam Marzenie.Spotkanie się udało Kubuś zadowolony .Otrzymał od Klaudii grę na x-box a ciocia Monika przywiozła przesyłkę od cioci Asi i ciotek z Esotiq.Śmieszna sprawa rozmawialiśmy z ciocią Asia po obiedzie przez skeypa tzn. on nas słyszała a my jej nie więc nam pisała.Ciocia Asia pierwszy raz widziała naszego Sebastiana.Później poszliśmy na targi jesienne pospacerowaliśmy ,popatrzeliśmy i wróciliśmy do domku.Lubimy takie rodzinne spacery.Wieczorkiem idziemy w gości do naszych znajomych.Trzeba się troszkę wyluzować i wyjść do ludzi.
z Oluska
Dziekuje za spotkanie

piątek, 7 września 2012

Już jesteśmy

Jakiś czas nas nie było ,ale wróciliśmy w końcu:)
U nas bez zmian.Mała odporność ale jakoś dajemy radę.
Seba wrócił z koloni,oczywiście przeziębiony i jak by było mało problemów to bez dokumentów-legitymacja,karty rowerowej,dowodu osobistego.
Rok szkolny rozpoczęty Kubutek od poniedziałku rozpoczyna edukacje w domku.
Nie wiemy jak to będzie bo naszej babci kompletnie odbija.Policja jest non stop u nas.Kochająca babcia życzy nam śmierci .Tak śmierci nam wszystkim .Dość że jest nam ciężko to juŻ drugi raz rozmroziła nam mięso które poszło do śmieci.Bo przepisała na Jarka darowiznę bez rzeczy które się znajdują w domu a zamrażarka jest jej .Przez 12 lat była szwagra a nagle jest jej.To co ona zrobi z synusiem,gdzie co postawi to tak ma być, to jest święte"tak miała powiedzieć policja"Pod tym kontem przechodzimy koszmar w domu.Jest ona nie obliczalna.Pierw dzwoni na policje a później okłada Jarka gdzie popadnie on ja chwyta za ręce,ona idzie na obdukcje bo ma siniaki i twierdzi że synowa z synem ją pobili.Potrafiła iść do niego do za kładu narobić kichy,siary.Jarek może stracić praca na razie nie ma jego kierownika jak wróci to się wyjaśni co z naszym tatusiem będzie.Zaczęła jeżdzic do dzieci i nastawiac ich przeciwko nam .On mają swoje zdanie na ten temat bo co nie którzy nie mieli z nia łatwego życia.Nikt z nich jej nie odwiedza a ona teraz kochająca mamusia..My to my jakoś to przetrwamy tylko szkoda w tym wszystkim dzieci naszych.Boimy się żeby przez te awantury u Kubusia się wszystko nie nagromadziło i nie wybuchło od nowa a jest taka możliwość stwierdziła Pani psycholog u której byłam w sprawie nauczania indywidualnego.Czas pokarze co będzie trzeba się modlić żeby nie zwariować i to przetrzymać.
Mamy nadzieją że w tym m-c już zaczniemy się dobudowywać ale wszystko też zależy od ludzi dobrej woli jak przyjdą i pomogą to szybko się z tym uporamy,bo dobudówkę stawiamy sami własnymi rękoma,własnymi siłami..

niedziela, 12 sierpnia 2012

Troszkę nas nie było

KOCHANI.
 NA POCZĄTKU CHCIELIŚMY SERDECZNIE PODZIĘKOWAĆ  WAM WSZYSTKIM PRZYJACIOŁOM ,ZNAJOMYM ,NIEZNAJOMYM ,RODZINIE.
ZA WASZE WSPARCIE DUCHOWE I FINANSOWE.DZIĘKUJEMY ZA KAŻDĄ ZŁOTÓWKĘ KTÓRĄ WPŁACACIE NA KONTO KUBUSIA.BEZ WAS BYŁOBY NAM BARDZO CIĘŻKO .


U nas wszystko w porządku.Tzn. nic się nie zmienia,Kubuś troszkę podziębiony ale wszystko pod kontrolą.Cały tydzień czekaliśmy na pana z Torunia i się nie doczekaliśmy;(
Mam nadzieję że dzięki Wam którzy z nami jesteście,którzy nas wspieracie damy radę i spełnimy warunki i marzenie Kubusia -jego własny pokój i łazienka.Propos dobudowy byliśmy w dużej firmie i takiej małej dowiedzieć się kosztów takiej dobudowy i czy ktoś by się podjął.Byłam zaskoczona odpowiedzią jednej i drugiej firmy-projekt jest za mały.Podjęliśmy decyzję ,jeśli zdobędziemy materiały i na czas dobudowy otrzymamy jakieś lokum zastępcze to zaczynamy sami własnymi rekami.Kochani wielka prośba do Was jeśli ktoś z Was mieszka nie daleko i mógłby pomóc mojemu mężowi  jak ruszymy oczywiście będziemy  wdzięczni a w szczególności Kubutek.W piątek przyjechała siostra teściowej myśleliśmy że ona załagodzi-uspokoi teściową ale się myliłam.Na co ja liczyłam prze ciesz to jej siostra.A nasi chłopcy mieli dość już tego marudzenia i pojechali do babci -mojej mamy.Kubutek jak na wyprowadzkę łóżko polowe,swoją kołdra,poduszkę, pościel ,ręczniki,naczynia ,środki do dezynfekcji itd,cały bagażnik jego rzeczy.Dzwoni codziennie mówi nam dzień dobry wieczorem opowiada co robił i mówi dobranoc.Pusto bez tych naszych dzieci.Nikt nie narzeka ,nikt się nie sprzecza  ale to juz nie długo.Ale jest jeden plus w tym :), tatuś mógł się nauczyć na jutrzejszy egzamin.Zastanawiam się cały czas co przyniesie jutrzejszy dzień a po nim jaki będzie cały tydz.Czy wszystko zacznie się układać w całość zaczyna nas to wszystko przerastać ale się nie poddajemy bo mamy Was.Dziękujemy jeszcze raz za wasze szczere i otwarte serca.Mówią jaki poniedziałek tak i reszta tygodnia.

Wczoraj się nakręciłam i  chyba od września pójdę do szkoły .Na kier.opiekun medyczny(1 rok)A co tam mogę spróbować .Troszkę wprawy już mam a nic nie tracę ponieważ szkoła bezpłatna.Mam poparcie moich mężczyz no nie wszystkich bo Kubuś nic nie wie ale chyba też pochwali moją decyzje.

wtorek, 7 sierpnia 2012

I stoimy z wynikami:(

Wczoraj byliśmy w Gdańsku.Od samego rana nerwówka.Pani doktor nie przygotowała nam papierów do przyjęcia, w nagrodę sama nas przyjęła nie musieliśmy chodzić na 18-stkę.Dodatkowe badanie usg.Suma summarum Kubuś z wynikami stoi w miejscu szkoda nawet lekarze nie wiedzą dla czego tak jest.Może to jego taka zaleta,powiedziała Pani doktor.Ale jaka to zaleta mając tak małą odporność,że trzeba uważać na karzdą "pierdółkę".Z Gdańska wyjechaliśmy dość późno .Rano byliśmy już o 7.00h.Jak na sygnale jechaliśmy do Malborka żeby zdążyć na szczepienie z Sebastiankiem ale nie stety spóźniliśmy się 5 min.Pojechaliśmy do domu.Tylko  się przebraliśmy i na pole po kapustę na surówkę i przy okazji ogórki.I wyszło miałam co robić.Moi mężczyźni na obiad za życzyli frytki,surówka i schab.Zebraliśmy wiadro ogórków i jeszcze ketchup.Robótka skończyła się pasteryzowaniem o godz.21.30.wyciągnęliśmy ostatnie słoiki z garnka.A Kubuś jak to Kubuś tu pomaga tam ogląda tam idzie się bawić jakiś taki roztargniony.Dziś od samego rana w trasie.Na początku Malbork,Sztum.Elbląg.W Sztumie byliśmy w wylęgarni  po kaczuszki-chyba oszalałam ale co tam tak siedzę w domu.A teściowa to chyba wyjdzie z siebie z zazdrości, ale nie przejmuje się tym .Wczoraj umyłam,wyszorowałam jej zlew z którego tez korzystam żeby pozmywać naczynia.Zlew przejżał ale nie na długo bo szanowna pani wylała do niego resztki zupy i tak zostawiła.Mało tego schowała nam patelnie do swojego piekarnika-przechodzi sama siebie.Nic do niej nie dociera.Kubuś jej zwracał uwagę chyba 3 razy że jak porozlewała wodę na podłodze  to niech powyciera ale bez skutku aż kiedyś sama się poślizgnie i w tedy będzie miała nauczkę.Taki typ człowieka a my tak robimy swoje .Uodporniliśmy się na jej lekceważenie i robienie nam na złość.Chłopcy nawet widzieli wylęgarnie od środka.Po drodze ze Sztumu kupiliśmy śliwek i znowu mama ma zajęcie .Dla Kubusia będzie dżemik,mam nadzieje że się uda:)Chłopcy tylko się sprzeczają jeden mądrzejszy od drugiego.W Elblągu byliśmy  po tatusia miał dziś egzaminy ale niestety "oblał".Spotkał tam Cygankę parę słów powiedziała. że jest w naszym domu choroba poważna ,ciężka ale świeczek na razie palić nie będziemy.Powiedziała jeszcze kilka rzeczy które się sprawdziły.Nie wierze w takie rzeczy ale coś jest na rzeczy jak całkiem obca ci osoba wie tak dużo na twój temat.

niedziela, 5 sierpnia 2012

I po weekendzie

I minął weekend.Był bardzo pracowity.W sobotę poranna przejażdżka rowerowa po chlebek,później przygotowanie obiadu.Na obiad czarnina z naszej kaczuchy,do tego kluski rzucane z deseczki-tatuś robił.Mięsko pieczone tez było.W miedzy czasie robiliśmy ketchup z cukini-jest bardzo pyszny .Na 18 poszliśmy na niedzielna mszę do Starego Pola.Nad ranem Kubuś został sam a my pojechaliśmy w Bory byliśmy z powrotem o 10.00 w domu.U Kubusia wszystko ok.denerwujemy się na siebie bo on chce iść do dzieci się pobawić a ja mu nie pozwalam ze względu na to że nie wiem czy dzieci są zdrowe..Przywieźliśmy wiaderko grzybków-jutro pizza,zakupy z biedrony-jutro ciąg dalszy ketchupu.i 1,5 wiadra ogóreczków na konserwowe.I niedziela pełna roboty szok i jeszcze tak gorąco dobrze że mamy miejsce na podwórku zadaszone i tam zmywaliśmy ,szykowaliśmy słoiki z ogórkami i grzybkami a w domu tylko była pasteryzacja.Nawet pasteryzowałam pomidorki w całości w słoikach.Musieliśmy spakować walizkę bo dobrze się z niej wyciągało ubrania.Niedziela niedziela ale jak trzeba to trzeba.Jutro raniutko pobudka -wyjazd do Akademii do Gdańska.Jutro się okarze czy stoimy w miejscu czy coś się pogorszyło lub poprawiło.Jutro jeszcze musimy zaszczepić Sebastiana przeciwko ospie-szczepionka dodatkowa druga dawka.

piątek, 3 sierpnia 2012

Dzień jak codzień chociarz?

Rano synusiowi nie chciało się wstać stwierdził że się nie dospał.Więc na działkę pojechałam sama rowerem.Kubuś już nie odpuścił przejażdżki po chlebek i małe zakupy.Już z rana był płacz ponieważ rzuciłam wczoraj hasło że pojedziemy do Malborka lecz dziś stwierdziłam że jest to niekonieczne.Malutki był badzo rozczarowany i zawiedziony.Szybko mu przesz ło jak weszliśmy do kiosku-nie obeszało się bez gry.Mieliśmy dziś co robić .Kubuś pomagał przy ogórkach .Wszystko byłoby ok.gdyby nie te grzmoty.Szliśmy na ogród po chrzanu a tu jak nie zagrzmi Kubutek z wielkim płaczem i strachem uciekł do domu.Nigdy sie nie bał do feralnego dnia kiedy dostał odłamkiem iskry jak piorun uderzył w nasz dom.Było to chyba w licu tego roku.Póżniej zaczęło lać .Jak przestało poszliśmy na dwór mieliśmy tz. ja miałam pielić a skończyło się na przesadzaniu kwiatków w inne miejsce.I znowu złapał nas deszcz zdążyliśmy jeszcze nakopać ziemiaczków na jutro.W deszcz schowaliśmy się do foli znależliśmy tam zajęcie-obcinaliśmy dojżałe pomidorki.Mniam są bardzo smaczne i zdrowe bo bez chemii.Z ogrodu prosto do wanny,wyglądaliśmy jak małe dzieci które bawiły się w błocie.Kubuś sam włączył pranie:)MÓJ MAŁY DZIELNY MĘŻCZYZNA.Po głowie chodziła mi wczorajsza wiadomośc cioci Asi że przyjedzie zobaczyć nasze uśmiechy,więc czekaliśmy ,może tak nie dokońca bo wieczorkiem pojechaliśmy na troszkę do babci.Jakie było nasze zaskoczenie jak wróciliśmy od babci zdążylismy zamknąć bramę wjazdową gdy pod domem zatrzymał się samochód a z niego wysiadła ciocia Asiunia.Zaskoczyła nas prezentami Kubusia i mnie również .Też mi się dostało.Od razu poprawił nam się humor.DZIĘKUJEMY CIOCIU WSZYSTKO PASUJE WSAM RAZ .DUŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻY BUZIAK.Tak uśmiech się pojawił i to bardzo duży.

czwartek, 2 sierpnia 2012

Wczoraj byliśmy na ściągnięciu szwów w Malborku.Kubuś na sam widok skalpela prze straszył się i zaczął płakać nic dziwnego skalpel wyglądał jak mały nożyk do obierania ziemniaków.Wszystko odbyło się bez żadnych problemów.Szwy ściągnięte ,opatrunek założony więc do domu.Teraz po każdej kąpieli opatrunek zmienia sobie Kubuś sam.Ale nie tak szybko w nagrodę zabrałam go na lody.Przechodząc koło budki z warzywami okazało się że tam pracuje moja koleżanka.Młody aż się trząsł żeby tam za lada się porządzić a Asia oczywiście pozwoliła.I tak zleciała godzina .Na siłę było trzeba go wyciągać:)Ale się udało .
Wróciliśmy do domu .Kubusiowi coś nie pasowało bo pod bramką stała cała gromada dzieciaków a on siedział na podwórku.Po wieczór mieliśmy gości ,było miło i wesoło.Nasz kawaler do domu przyszedł ok.21.30 .Spacerował z koleżanką za ściany.Dziś rano wstał dość szybko.Wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy do piekarni po chlebek.To była jego  najdłuższa przejażdżka rowerowa w tym roku.Ale małymi kroczkami będziemy zwiększać odległości.Na Starym Polu otrzymał prezent od Pani Beatki Sz.mieliśmy w planach zakup tej rzeczy ale nas uprzedzono .Kubutek zadowolony.Po powrocie smażyliśmy razem naleśniki na drugie danie-były z twarogiem i sorbetem trusk.własnej roboty.Pycha.Po obiedzie zadzwonił tel.Dzwonił Pan z Torunia zapaliło się małe światełko w tunelu-zobaczymy co z tego wyjdzie w następnym tyg.ponieważ ma ten Pan przyjechać.Byliśmy też zobaczyć u Jasia jego pokój w ZGZ.Wieczorem powtórka z dnia wczorajszego małemu włączyła się szwenda czka i wrócił kawaler tak jak wczoraj.Plus był taki z tej jego szwędaczki że tata poszedł na podwórko a ja mogłam spokojnie posprzątać.

środa, 1 sierpnia 2012

wtorek, 31 lipca 2012

Malutki ma dość:(

Kubuś od wczoraj ma już dość noszenia maseczki.Denerwuje się jak zwracam mu uwagę i dopytuje kiedy to się skończy.Odpowiadam jak umiem-że nie długo, ale szczerze sama nie wiem kiedy.Zaniepokoiłam się jego wczorajszym katarem i kichaniem,dziś już troszkę lepiej się czuje.Musimy uważać  panuję teraz wirusów ki .My robimy co w naszej mocy ale reszta rodzinki,szkoda słów.Dzisiaj odebraliśmy Sebastiana ze szpitala musiałam go zawieść do rodziców.Nie na długo bo przyjeżdża moja  siostra z synkiem .Mam szczerze wszystkiego dość tego wiecznego sprzątania po teściowej ,która robi nam na udry,szwagra którego też nic nie obchodzi-pracuje przy trzodzie chlewnej  i w tych rzeczach przychodzi do domu.Nie rozumieją że sterylność jest teraz na pierwszym miejscu a ja nie mogę być wszędzie jednocześnie.Z tego zwracania  uwagi powstają awantury.Dzieci były świadkami i nadal są jak babcia naszą rodzinę traktuje i obwinia mnie o chorobę Kubusia.Najgorsze jest to że ja walczę o dobro dla syna a ludzie myślą że zachciało nam się wygód.Boję się jak diabli jak zacznie się rok szkolny wszystkie bakterie,wirusy ,grypy że Sebastian coś załapie przyniesie,że Kubuś może załapać zapalenia oskrzeli,płuc.Dla takich dzieci bez odporności znaczy tylko jedno.Czy mam sobie  i całej rodzinie nakleić kartkę na plecach ratujcie naszego syna ,brata.Czy ludzie którzy szepczą za naszymi plecami chcieli choćby na chwilkę zamienić się z nami miejscami?chyba raczej nie!O dobudowie tylko się ludzie dopytują  na początku jak Kubuś tylko zachorował wszyscy chcieli pomagać-nie mówię pomogli są ludzie którzy pomagają nadal.Teraz o pomoc ja muszę prosić bo zostaliśmy sobie sami -są osoby które duchowo nas wspierają i pomagają zapomnieć Kubusiowi o złych chwilach DZIĘKUJĘ WAM DZIEWCZYNY.Jakieś lokum  od gminy czy miasta nie- bo mąż dostał w darowiźnie pokój od matki.Formalności na pierwszym miejscu a zdrowie dziecka gdzieś daleko.Dlaczego to prawo jest tak bardzo chore i znieczulone na krzywdy innych ludzi a w szczególności dzieci!!!???

niedziela, 29 lipca 2012

poranny telefon:(

Sebastian wczoraj wieczorkiem pojechał z powrotem do babci  nic nie wskazywało na to że będzie się tak źle czuł. Kubuś z tatusiem poszli na stawek na rybki.Jak mężczyźni przyszli z ryb poszliśmy do sklepu.Później kąpiel i odpoczynek w chłodzie na dworku.Rano obudził nas telefon dzwoniła babcia.Sebastian wymiotował cała noc,boli go brzuch i strasznie nogi tak że płakał z bólu.Ze łzami w oczach jechałam po niego do babci i wiozłam do szpitala.Ze względu na Kubusia że nie mam odporności przyjęto Sebe na oddział dziecięcy .Pani doktor stwierdziła ze panuje wirus żeby uważać.Wyniki są w normie crp troszkę podwyższone ale bakterie w moczu.Jutro dalszy ciąg badań.Najgorsze był to że położono Sebastiana na tej samej sali na tym samym łóżku co Kubusia
w grudniu ubiegłego roku.Wspomnienia ,smutek ,rozczarowanie wróciło do mnie jak bumerang,nie mogłam sobie poradzić ze łzami.I jeszcze jego słowa mamo nie zostawiaj mnie tutaj.:(Ale co ja mogę.Kubą muszę zaopiekować się w domu ,Sebastianowi tez bym chciała teraz poświęcić troszkę więcej  czasu ale  boje się że coś mogę  przynieść do domu ze szpitala.Wróciłam do domu po rzeczy .Po kościele pojechaliśmy do niego wszyscy.Kubuś czekał na dole nie wchodził z nami.Posiedzieliśmy troszkę i wróciliśmy do domu.Obiad.spacer i siedzenie w domu.Co jeszcze nam się przytrafi ile jeszcze,czy ktoś wyciągnie pomocna dłoń.Po odebraniu Sebastiana ze szpitala muszę zawieść go do babci ale dlaczego dziecko musi być w rozterce następne dni.Czy 7 m-c już nie wystarczy?

sobota, 28 lipca 2012

zmiana opatrunku

Wczoraj byliśmy zmienić opatrunek ,wszystko wporządku.Umówiliśmy się na ściągnięcie szwów na środę.Do akademii jedziemy tak jak byliśmy umówieni więc 7-sierpnia.Zachciewaj ki też spełnione gołąbki robiłam od rana.Ale co się nie robi dla tak wspaniałych chłopaków jak moi synowie i mąż.Kubuś zapomina że ma na siebie uważać.O maseczce nie chce słyszeć.Wczorajszym wieczorem chłopcy bo Seba już przyjechał wykorzystali moment że rozmawiałam z tatusiem i poszli zobaczyć konie Pana Zbyszka.Na początku nie mogli się nagadać ale później jak to dzieci sprzeczki itd.Dziś od rana ja z mężem ręce pełne pracy jabłka i ogórki . Dzieci też pomagały Kubutek obierać jabłka a Seba robił porządek w domu.Kubutek dziś zmienił sobie sam opatrunek bo ten wczorajszy mu się odkleił.Boimy się tych gorączek my ledwo wytrzymujemy a co dopiero mały.W domu skwar na dworze żar.A pytanie na temat swojego pokoju wciąż bez odpowiedzi.

piątek, 27 lipca 2012

Ręce pełne pracy

Kubuś czuje się dobrze tak twierdzi.Chociasz się martwimy bo nie ma apetytu-tak wiem jest gorąco ale żołądek nawet w taką pogodę domaga się jedzenia.Na twarzy też jakoś dziwny.Opatrunek ok ale trzeba jechać zmienić bo się zaczął odklejać!Czwartek bardzo pracowity.Korzystając z pogody  poszłam do ogródka ,Kubuś miał siedzieć w cieniu bo u góry też jak w saunie.Nim się obejrzałam siedział pod parasolem w ogródku ,on tez będzie pracował.Pomagał -pakował cebule do worka,przyniósł pojemnik na zielsko,przytrzymał krzaki z pomidorami.I tak do obiadu.Musiałam go "pogonić" bo ja już ledwo dyszałam a on jeszcze chce pomagać.Wyjazd do Malborka jak zawsze po tatusia do pracy.Okazało się że moim mężczyzną zachciało się gołąbków w taki skwar przy garach.:(Nie nie ma mowy.Po obiedzie mieliśmy nic nie robić-gadanie .Obieraliśmy jabłka.Kubuś juz się postarał że zamiast 1 były 2.Ale solidarnie mi pomagał obierać i sokować.Zabawa z osami też była.Nie mogę narzekać bo choć to mężczyźni to pomagają  i są pracowici jak nie jedna kobieta.Ogarneliśmy się ze wszystkim i poszliśmy posiedzieć .Już na dworze zrobiło się przyjemnie to posiedzieliśmy do 22.00.I tak minął kolejny dzień.

środa, 25 lipca 2012

Piękna pogoda:(

Zostałam poinformowana -oczywiście zadzw. do pani doktor.Szwy ściągnąc u siebie (teraz będę myslał gdzie lepiej) a do kontroli dopiero 06,08.Super. Pogoda też tylko szkoda ze nie wszyscy mogą z niej korzystać:(Wczoraj malutki nie pospał sobie a wszystko za sprawą nowych chodników i drogi .Panowie ciężko pracują od samego rana .Opatrunek po zabiegu ok,nic sie z nim tam nie dzieje .Jest tak jak pielęgniarki założyły..Zazdrościmy tym którzy się opalają lub są nad wodą,my nawet do lasu nie możemy  jechać:(Kubutek siedział w cieniu tak gorąco a on biedaczek w tej masce tak mi jest go żal ,ale nic nie możemy poradzić.Nic specjalnego nie robiliśmy.Kubuś kupił modelinę i pobawił się zaledwie 10 min.Zaczął marzyć kiedy będę miał swój pokój ,powieszę sobie zasłonki w Boba itd.Mówiąc szczerze już nie wiem jak mu odpowiadać na pytanie kiedy ktoś nam pomorze.Przeciesz to jest chore nie co roku i nie każdy choruje na nowotwór a nasze państwo traktuje to jak grypę?!Zamiast pomagać to jeszcze dołują.Ach szkoda słów.Najgorsze w tym wszystkim jest to że kto na tym cierpi- nasze dzieci.Nik chyba nie rozumie albo nie chce zrozumieć co my przechodzimy,o co dbamy i walczymy. Teraz Sebastian u babci .W piątek już wraca i znowu 2 -je dzieci w klitce.Zaraz się zaczną przeziębienia-nawet nie chce o tym myśleć tylko weź tu nie myśl przeciesz tu chodzi o dziecko.Jeszcze mamy nadzieję że ktoś się znajdzie i nam pomorze zrobić tą dobudowę.Wieczorem siedzieliśmy pod wiatą ,zapomnieliśmy na chwilę o naszych problemach.Tata nas tak rozweselił że o mało nie płakaliśmy Kubusiowi bardzo się podobało .Poszliśmy do domku ok.21,30

wtorek, 24 lipca 2012

Już bez "SŁONIA"

Wczoraj wieczorkiem pojechaliśmy do szpitala.Na miejscu byliśmy ok.19.00.Dyżur miał doktor Jakub Wiśniewski więc nie musieliśmy iść na 18 się przyjąć.Synuś przyjęty, badania pobrane więc po bagaż do samochodu.Kubuś jak tylko wszedł na oddział był w swoim żywiole.Ala,Błażej i mały tak zaczeli się wygłupiać że byli mokrzy jakby wyszli spod pryśnica.Nocka była ciężka Kubuś się kręcił ja nie mogłam spać a spaliśmy na jednym łóżku.Wróciło wszystko ten koszmar z grudnia-stycznia jeden wielki strach.Rano pobudka,oj synusiowi trudno było wstać.Karetka przyjechał  po nas przed 8.00 a no 8.00 miał być niby zabieg.Okazało się że zabieg będzie ale o 10.00 .Kubuś trzeci w kolejce bo jest starszy i na czczo wytrzyma a tamte dzieci nie.Przy samym przyjęciu w wojewódzkim pobrano maleńkiemu wymazy  z gardła,nosa a najgorszy był z odbytu.Kubuś tak płakał że się zanosił,ale dał rade.Pani kazała małego wykom pać i przebrać ,ale w co jak my przyjechaliśmy bez niczego,nikt nam nie powiedział że mamy zabrać ze sobą rzeczy .Daliśmy rade ,mydło szpitalne,ręczniki papierowe i nie był problemu.Po podaniu premedykacji był śmiech,śpiew i płacz ze już nie chce zabiegu.Zabieg trwał 1 godz.O godz.12.00 Kubuś się obudził a pani doktor powiedział że jeśli będzie wszystko ok. to o 13.00 do domku.Tylko jest problem karetka nas przywiozła a że otrzymaliśmy z akademii wypis to musimy wracać do domu (my po swoje rzeczy do Akad,)w swoim zakresie.Nie zostaliśmy sami z tym problemem.Krystian ,tata jednego z chłopców  z naszego oddz. w akademii przyjechał po nas o 13.00 bez żadnego problemu.Tylko my na czas nie wyszliśmy ale to nie z naszej winy to "biurokracja".I tak nie oddano nam wypisu z akademii a wzięli go bo tam były nasze wczorajsze wyniki,swój dali a o resztę martw się i kombinuj.Jak juz byliśmy w akademii chciałam porozmawiać z naszą panią doktor co dalej z nami ale się nie udało była zajęta.Więc ja też nie czekałam,spakowałam rzeczy do samochodu i  ruszyliśmy w drogę powrotna do domu.Wiem tylko tyle  że szwy do sciągniecia za tydzień i że wyniki nie uległy zmianie..Nie wiem kiedy do kontroli i czy opatrunek zmieniacz?Mam nadzieję ze jutro się dowiem jak zadzwonię.Na powrocie do domku nagroda klocki dla synusia za odwagę.Kubutek szczęśliwy pozbyliśmy się słonia ,jednego problemu mniej.On szczęśliwy i zadowolony to my tez .Liczy się jego szczęście.

niedziela, 22 lipca 2012

szykujemy się

Rano poszliśmy do kościółka.Kubutek wytrzymał do końca.Śniadanie jedliśmy po kościele więc obiad w lesie:)Maleńki miał ochotę jechać z wizyta ale pogoda robiła psikusa więc  poszliśmy na spacer-na działkę zobaczyć jak wszystko rośnie a w szczególności zielsko.Kubuś namiętnie dyskutował.
Jak wyzdrowieje i będę pełnoletni do nie chce na 18 pieniędzy na prawko tylko na konia.Tak kupi sobie konia,będzie go trzymał na polu tak jak pan Zbyszek.Będzie nim  jeździł na zakupy do Malborka.Bryczkę tez sobie kupi.Temat bez końca.Jakoś zajelismy go czymś innym.Po powrocie zjedliśmy lodziki.Ja już nerwowa na jutro że musimy jechać.Dziś już sprawdzałam walizkę czy wszystko spakowane,nerwy biorą górę.Maleńki z tatusiem grają w xbox śmiechu jest co nie miara-to dobrze że chociarz on na moment zapomina o stresie,nerwach które mu się udzielają:(Tak więc zaraz kolacyjka ,mycie i spanie.

Co robić?

W sobotę maleńki z rana zły.U sąsiadów głośne stukanie ,pukanie (remonty),na drodze to samo jeszcze babcia drzwiami trzaskała.Duzo jak na jeden poranek.Później leżenie w łóżku do obiadu.Sebastainek przyjechał kosić trawkę.Namówili nas do Malborka .Tak jechaliśmy po tatusia do pracy.Więc zahaczyliśmy o oblężenie.Ale co z tego jak musieliśmy unikać tłumów.Nie wiemy kto co ma ,czy nie są chorzy,przeziębieni.Teraz taka pogoda.Ale nie możemy Kubusia trzymać w pokoju jak w więzieniu.Tak wieczorem krzyczał nudzi mi się mogę iść do dzieci.Wiadoma sprawa że nie ale on chce.Sam pokopał piłkę i przyszedł do domu pograć na komputerze.Tatuś dalej "smarcze" się i kicha.Biomy się strasznie o Kubusia ale co robić ,jak niema firm które by nam pomogły w rozbudowie.Czasami nachodzą nas czarne myśli ale mniejmy nadzieje że sie nie spełnią.!

piątek, 20 lipca 2012

I co teraz?

Rano obudzili nas pracownicy drogowi ,którzy stukali ,płukali od samego rana.Mówi się trudna.Kubuś stwierdził że się nie ubiera dzisiaj bo ma zatkane gardło i nos.Zmienił zdanie jak jechałam po komputer i Sebastianka.Szybciej wyszykował się niz ja.Zabraliśmy Sebe od babci i pojechaliśmy pozałatwiać resztę spraw przed weekendem przy okazji po tatusia.W czasie jazdy otrzymaliśmy telefon od Pana Jacka z Bicomarche .Mieliśmy się z nim spotkać i dogadac szczegóły.Kubuś też został poproszony(siedział w samochodzie) do wyboru koloru farb na ściany.Dowiedzieliśmy się co już udało się im dla nas załatwić.Ale co teraz jak nie mamy ścian to co tu malować:(Wchodząc do domu na stole w korytarzu leżały prezenty dla Kubusia od dziewczyny która mieszkała w Starym Polu a wyprowadziła się za granice.Kubutek otrzymał pościel w BOBA Budowniczego,zasłonki do pokoju też z Bobem,klocki lego,troszkę słodyczy,bronzoletke na rękę.Był bardzo zaskoczony i zadowolony nie mógł uwierzyć że to upominki dla niego.Obraził się na nas ponieważ kazałam mu chodzić w maseczce w domu.Tatuś nam się przeziębił i nie wiemy jakie będą tego skutki.Czy Kubutek się nie zarazi.Nie wiem co mam robić,bardzo się martwię:(

Pogoda dopisała.

DZIĘKUJEMY SZYMEK  ŻE MOGLIŚMY BYĆ Z TWOIMI BLISKIMI.TA POGODA TO TWOJA ZASŁUGA.


Wczoraj Kubutek sobie pospał do 10.00 ,ale co ma robić siedzieć w oknie.Około godz.12.00 pojechaliśmy z odwiedzinami do Sebastianka jest u babci. Stamtąd  do Malborka po tatusia.W domku zjedliśmy obiad-był smaczny.Mężczyźni zajęli się sobą a ja szykowałam naszą trójeczkę na mszę.Mszę z okazji 10 urodzin Ś.P.Szymonka.Z domu wyjechaliśmy ok.17.30 na miejscu byliśmy na czas.Ciocia Monika czekała na nas koło kościółka.Do środka weszliśmy wszyscy razem.Po mszy spacerkiem poszliśmy na cmentarz.Tam juz czekało 200 balonów dla Szymka
,które na raz,dwa,trzy poleciał do Szymonka i jego przyjaciół do nieba.Byliśmy zaskoczeni ilością ludzi a w szczególności dzieci.Szymuś na swoim grobku ma mnóstwo aniołków-sam tez jest aniołkiem.Maskotki siedzące na ławce,przeróżne ,prze kolorowe naprawdę widzieliśmy to wszystko po raz pierwszy.Na  powrocie wskoczyliśmy na herbatkę.W domku byliśmy ok 21.00.Wysiadając z auta jak lunęło to przez ten kawałek z samochodu do domku  byliśmy mokrzy że ho,ho.Kubuś w pewnym momencie zbladł okazało się że jak lunęło to się prze straszył że "idzie"trąba powietrzna.Teraz tak dużo się o tym mówi i pisze.Po szybkiej kolacji poszliśmy spać.

środa, 18 lipca 2012

C.D.

I doczekaliśmy się USG. bez zmian.Pozostałe wyniki oprócz granulocytów-odporności takie sobie.Granulki  nam poleciały znowu odporność do niczego.W poniedziałek jedziemy do szpitala wieczorkiem a we wtorek zciągnącie  kateteru ;taką podjęliśmy z Kubutkiem wspólną  decyzje.Trudno nie mamy na co czekać.

Uf -środa-czekamy !

Photobucket
Wczoraj Kubuś się  napracował woził piasek z tatusiem po południu.Do południa obserwował prace drogowe przez okno.Otrzymaliśmy telefon. i sms .Jest jakieś światełko w tunelu,nie zdradzamy szczegółów żeby nie zapeszyć .Wtej chwili jesteśmy w Akademii i czekamy na wyniki cali ze stresowani ale  tak jest co tydzień.Jeszcze badanie jamy brzusznej.

poniedziałek, 16 lipca 2012

seans bajkowy:)

Kubutek dzisiaj zrobił sobie seans bajkowy.3/4 dnia przed telewizorem i bajeczki za bajeczką.Ale co poradzić .Dzieciaki przed domem na ulicy grają w piłkę a on w domu jak w więzieniu.O godz.15.00 na TVN-INFO http://tvp.info/raport-z-polski/wideo/16072012-1510/7821380  oglądaliśmy raport z polski ;byliśmy tam pokazani .Apel o pomoc poszła na całą Polskę.Może się uda,mamy taką cichą nadzieję.Wieczorkiem przyjechała ciocia Monika z mężem, Panią Basią,Olusia też była .Spała w samochodzie sobie smacznie.Ciocia miała takiego fajnego pieska wabi się Lusi
nasza Kulka o mało nie oszalała jak ją widziała.Goście pojechali a Kubutek pomagał tatusiowi,przybijał gwoździki .Tyle może na ile my mu pozwolimy,na ile choroba pozwala.Jak długo jeszcze,jak długo będzie stał i przyglądał się jak dzieci się bawią,grają w piłkę ,jeżdżą na rowerze,wrotkach.To jest straszne ale prawdziwe.To się dzieje na prawdę ,to dotyczy nas.

niedziela, 15 lipca 2012

Pytanie bez odpowiedzi:(

Wczoraj Kubutek postanowił że pojedzie dzisiaj rano ze mna po tatusia na ryby(był na nocce).Tak wię rano pobutka,po drodze zawieżlismy komputer Sebastiankowi do babci Marysi.Wczasie jazdy rozmawialismy o wczorajszych tragediach,Kubuś powiedział  dopiero dzisiaj że strasznie bał sie sam spać.Na powrocie do domku przymusowe mycie samochodu,jazda drogami polnymi robi swoje.Mama do kościoła a mężczyźni zostali w domku.Później przygotowalismy obiadek.Udała sie nam drzemka po obiedzie a mieliśmy tylko poleżeć .Kubutek spał chyba z 3h.ale przynajmniej odpoczoł.Najwidoczniej sen był mu potrzebny.Martwie się bo zaczyna kichać żeby z tego kichania nie wyszło coś więcej.Po obiedniej drzemce poszliśmy na spacerek na działkę.Po spacerku przemeblowanie stół na wersalkę ,krzesła jedno na drugie tak żeby środek został pusty żeby Kubutek mógł sie pocieszyć.Dziś zadał mi pytanie zresztą nie pierwszy raz kiedy będzie miał już  swój pokój i łazienkę.Zakręciła mi się łza w oku i nie umiałam już odpowiedzieć na to pytanie.A nie będę go oszukiwać!

sobota, 14 lipca 2012

wciąż walczymy o byt dla Kubutka-pomóżcie

chcemy uniknąć ponownego cierpienia:(
Dziś nie było spania ok godz.9.30 przyjechała Pani z TV-Panoramy z Gdańska.Nagrała reportaż ,przyszedł wesprzeć nas Pan Krzysiek.Nie obeszło się bez łez.Mamusia jak zwykle p[płakała.Nie daje rady ręce opadają odporność Kubutka tez a my wciąż nie mamy pomocy żeby mały miał ten swój pokój i łazienkę.Nie wiem jak długo to wytrzymam,ile ten synuś będzie chodził w tej masetce,kiedy skończę byc jego cieniem jak idzie do łazienki.Nie jestem w stanie robić kilka rzeczy na raz,ale nie stety Kubutek na pierwszym miejscu.Po obiedzie pojechaliśmy do babci Marysi zobaczyć się w Panoramie .Mamy nadzieję ,wierzymy w to że ten program pomoże osiągnąć i dojść do celu.Do celu o który walczymy juz 6 m-c.A nie poddamy się ponieważ robimy to dla synka.Jeśli będzie trzeba napiszemy jeszcze wyżej .Tylko na to trzeba czasu a nasz synek tego czasu nie ma. Nikt z rodziców nie chciałby patrzeć jak jego dziecko łapie wirusa,bakterie  i koszmar się zaczyna od nowa:(Pomóżcie nam w tej walce bardzo WAS prosimy.

czwartek, 12 lipca 2012

Następny dzień za nami>:)

Kubutek wstał dzisiaj pierwszy.Nic specjalnego nie robiliśmy ,pomógł mi przygotować obiad.Nawet do sklepu poszedł.Około południ przyjechała firma budowlana zobaczyć projekt i się określić.Zabrali plany ze sobą moją dzwonic i powiedzieć nam ile za co.Później przyjechał Pan hydraulik ta sama sprawa.Szukamy  oglądamy gdzie co ile kosztuje.W Sobotę ma przyjechać telewizja morze dzięki niej znajda się ludzie dobrej woli,sponsorzy którzy nam pomogą zrealizować plan dobudowy.Jest to dla nas ważne ze względu na Kubusia musi mieć swój pokój i łazienkę.Nie mozna walki o życie ,zdrowie zaprzepaścić,bo jak ludzie twierdzą jest on w domu to nie trzeba tego wszystkiego.Tu się mylą .Kubus potrzebuje sterylnych warunków.Zrozumie to tylko ten kto miał styczność z osobą chorą na nowotwór.b
Wieczorkiem z tatusiem włączyli Xbox troszkę chłopaki poskakali po ścianach ,bo nie mamy dużo miejsca na zjedzenia posiłku całą rodziną przy stole a co dopiero w pogranie w grę ruchową.

środa, 11 lipca 2012

nie potrzebne zamartwianie

Od początku tygodnia stres,nery.Wgłowie tylko jedno; jakie wyniki.Wczoraj jeszcze Kubuś chciał pomóc tatusiowi i uderzył się w kolano zaraz była wybroczyna.Wyników nie sprawdzaliśmy w Malborku we wtorek z tego względu że ostatnio się przeliczyłam  i byłam zaskoczona.Nic- wczoraj wieczorkiem się przygotowaliśmy.Rano pobudka i w drogę.Dzisiaj jechał z nami tatuś-ma jeszcze urlop.Pani Krysia na urlopie więc  pobranie wyników na oddz. u góry.Dzisiaj musieliśmy odczekać swoje.Pocieszeniem jest to że wyniki się minimalnie poprawiły,ale nie spadły.To juz bardzo duzo dla nas.Odwiedziła nas Pani z Panoramy Gdańskiej nagrywała reportaż o mnie ,o nas.O tym że dalej moi rodzice walczą i szukają pomocy dla mnie dla nas był miał odpowiednie warunki mieszkalne.Nie jest to łatwe ale się nie poddajemy wszyscy ja i Seba też.Ciąg dalszy nagrywania w sobotę.Byłem dzisiaj na przejażdżce rowerowej  z mamusią.Kawałek ,pomalutku miałem obiecane jak wrócimy dziś z Gdańska.Chciałem więcej ale mamunia stwierdziła że dla mojego dobra będzie jak pojeździmy troszkę żebym od razu się nie przemęczył za szybko.I  tak zaraz  pogonił nas deszcz do domu.Dzięki takim wynikom mogłem usmażyć sobie jajecznicę na kolację.:)

poniedziałek, 9 lipca 2012

wszystkie wyniki raczej poleciały

Po sobotnich błyskach,piorunach,noc minęła spokojnie.Rano Kubuś  wstał my poszliśmy do kościoła a on został w domu.Wracając zobaczyliśmy że pod drzwiami stoi jakaś paczka;domyśliłam się co to jest.Ale żeby frajdę miał mały to zawołaliśmy go na dół i powiedzieliśmy ze to dla niego raczej.Popatrzył na nas z niedowieżaniem.Pomogliśmy zanieś paczuszkę na góre i zaczęło się rozpakowywanie .Krzyknął tak,tak dostałem xboxa frajdy było co nie miara.Jest to spełnienie jego marzenia z fundacji Trzeba Marzyc.Sponsor anonimowy9tak sobie zarzyczył)Zaraz telefon do braciszka żeby przyjechał.Podłączyć pomógł tatuś do prądu ,szaleństwa było co nie miara.My też się dołaczylismy do tej zabawy.Na ramieniu Kubusia zauważyłam dziwne zmiany.Okazało się że jak leżał na wersalce odcisnęły mu się wzorki .Nie było to zwykłe odciśnięcie które po chwili znika.Ślady zostały,były podobne do krwiaczków to oznaka małopłytkowości.Ile ten nasz synek musi się na cierpieć,namęczyć.Wychodzi na dwór dopiero późnym wieczorkiem.Wczoraj był na chwilkę dopiero o 22.00 a tak siedzenie w domu.Kiedy to się skończy????

sobota, 7 lipca 2012

Wciąż na spadkach:(

Dzisiejszy dzień bez zmian.Kubus siedział w domu.Miał ochotę znowu na jajecznicę a może biszkopt z kremem,jogurcik.Zostało na mięsku i kalafiorze z pary.Pod wieczór jak się ochłodziło wyszedł na podwórko posiedzieć z nami.Długo to nie trwało,jak zaczęło wiać,grzmieć.Tak sobie ta burza poczyniła że wreście znalazła sobie miejsce gdzie piorun mógł uderzyć.Zeszłam na dół po lód w kostkach dla Kubusia i taty a tu nagle jak świśnie,walnie to aż krzyknęłam .Poszłam szybko na górę bo Kubutek zaczął płakać że coś wleciało przez okno i uderzyło go w główkę.Miał czerwony punkt,nic mu na szczęście się nie stało.Okazało się że piorun uderzył w słupek stojący na naszym dachu.Mały tak się prze straszył że bał się iść spać.Po negocjacjach i przekonaniach z naszej strony że nic mu się nie stanie położył się ale prosił żeby drzwi od pokoiku nie zamykać.

piątek, 6 lipca 2012

Upały:(

Dziś nic specjalnego nie robiliśmy.Kubuś ze względu na tak małą odporność siedział w domu przed telewizorem lub komputerem.Pozwoliłam mu wyjść na dwór posiedzieć w cieniu,bo jak się okazało w cieniu chłodniej niż w mieszkaniu.Siedział biedaczek z maseczką na twarzy w ten żar który lał się z nieba.Miał chęć na jogurt,jajecznice ale tego przy tak małych granulocytach nie wolno.Szkoda mi jest mojego syneczka ale nic na to nie poradzimy.Będąc na dworze porozmawiał sobie przez siatkę z Kasią i jej braciszkiem Radziem,który oddał by chyba wszystko dla "Buby"-tak mówi na Kubusia.Chyba go lubi z resztą Kubuś go też.Wieczorem oglądał telewizję Hare go Po terra,nie wytrzymał do końca i poszedł spać.

czwartek, 5 lipca 2012

Dziękujemy Wam dziewczyny że jesteście:)

Dzięki wspaniałym i kochającym ludziom,którzy wiedzą co to znaczy "rak" Kubuś może choć na jakiś czas zapomnieć o chorobie.Zapomnieć o tym że w tej chwili ma spadki ,szlaban na wychodzenie z domu.,spotykanie się z znajomymi.Dzisiaj wstał wcześnie rano.Seba był na noc miał nowa grę od kuzyna,tak więc musieli ją wypróbować.Szybki obiad.Tatuś zrobiło drożdżówkę ze świeżych jagód,nazbieranych rano .Byli razem z mamusią w lesie.Po obiedzie ciocia Monia zadzwoniła czy może wpaść na chwil kilka.Była z inną ciocią.Dziękuje Wam ciociu nie że mogę choć na chwilę zapomnieć  o chorobie,być szczęśliwym w tak ciężkich dla mnie dniach.Dziękuje Wam z całego serca.Jestem bardzo zadowolony ze byłyście choc króciutko ze względu no moje bardzo słabe wyniki.Wy wiecie jak poprawić mi humor.WIELKIE BU ZIOLE DLA WAS:))).

środa, 4 lipca 2012

Kubuś Siarnowski - Nieustanna walka o życie!

:(

Jak co środę  ranna pobudka i wyjazd do Gdańska.Tam wyniki  i czekamy.Dziś mieliśmy spotkanie z endokrynologiem co do jąderek .Pani dok. stwierdziła że jeszcze można się powstrzymać od zabiegu.Ok. 10.00 Pani dok.Kozłowska poprosiła mnie do gabinetu i powiedziała że wyniki małego nie są dobre .Mało potasu,dużo magnezu.Granulocytów 20% szok.Nie był miejsca bo tak byśmy zostali na oddziele.Zalecenia do domu nie wychodzić na dwór ,unikać kontaktu z chorymi domownikami,zero zakupów,odwiedzin i kontaktów z ludźmi .Masakra jak w więzieniu.Najgorsze to że Sebastian jest podziębiony,trudno musi jechać do babci. Tylko na jak długo.Nie wiemy co robić.Jak długo będzie trwała ta niepewność.

wtorek, 3 lipca 2012

Co przyniesie jutrzejsza kontrola.?

Odwiedziny przed świętami
Dziś przesadziliśmy.Tatuś na urlopie to się wstaje o godz 10.30.Masakra ale co tam od czasu do czasu każdemu się należy.Ja wstałam ok.7.00 poszłam dać jeść naszemu ptactwu przy którym tańczyłam na błotku i  położyłam się z powrotem.To mama i Kubuś takie śpiochy.Jak wstaliśmy to tatuś miał gotowe śniadanko.Po śniadanku wyjazd do Malborka pozałatwiać sprawy papierkowe i do warsztatu sam.Kubuś nie przepuścił zrobienia zakupów dla siebie.Nowy komplet spodenki i koszulka na jutrzejszy wyjazd do Gdańska na kontrolne badania do akademii.Panowie zajęli się samochodem a my  z Kubusiem poszliśmy oglądać meble z Niemiec.Nie mogliśmy się z małym napatrzeć na te cuda.Kubutkowi też podobało się parę rzeczy.W mieście strasznie pachniało mu pizzą z resztą już od kilku dni.Wybłagał u tatusia.Tatuś przygotował taką specjalną na specjale życzenie dla synusia.Po posiłku poszliśmy całą trójką bo Seby nie ma (nawet nie chciał przyjechać na pizze) poszliśmy sprzątać auto.Do przodu podjechał tatuś ale kierował Kubuś.Nasz kierowca tylko siedział i dawał rozkazy kto co ma robić.Grzebał w tym samochodzie że tatuś musiał  zwrócić mu uwagę.Oczywiście była obraza.Po sprzątaniu auta namówił mnie na czesanie naszej suczki "Mani"-Kulki.I przyszedł czas spakować walizkę do samochodu na jutro.Kiedy to się skończy.Kubuś leży w łóżku i się pyta?
-jak myślisz jakie mam wyniki?
-chyba nas jutro nie zostawia?
-a czy jak płytek będzie dość a granuli mało to nas puszczą?
Nie wiem w tedy jak mam się zachować.Tłumaczymy mu że musimy jeździć się kontrolować,że tak trzeba.Wszystko okaże się jutro,zobaczymy co jutrzejszy dzień przyniesie,jakie wieści.

poniedziałek, 2 lipca 2012

Dzień jak co dzień

Dziś Kubusia nosiło,nie mógł usiedzieć na miejscu.Wstał ok.9.00 miał do mnie pretensje że ranogo nie obudziłam i sama zawioałam tatusia do pracy.On tak chciał iść do biedronki a z rana niema tylu ludzi.
Był obrażony i nie mniał chęci robić ze mną pierogów z jagodami,po dłuższej chwili mu przeszło.Przeprosił nawet ze był taki nie dobry.Chodził po mieszkaniu i nie wiedział co ma z sobą począć,Nawet zadzwoniliśmy do Sebastiana by przyjechał na chwilkę od babci.Ok. 14.00 wyruszyliśmy do M-K kupić spodenki i pozałatwiac kilka spraw przed środą ponieważ róznie to bywa.Pojechaliśmy po tatusia pod zakład pracy.Tam tez przyjechała ciocia Hania przywiozła nam gąski takie maciupeńkie.Zrobilismy im małą zagrodę z siadki plastikowej i weszliśmy do domu.U góry ukrop Jakub przeprał sobie nowe spodenki i bluzeczkę kruciutką (taka do kateteru) i powiesił na lince.Zżyczył sobie na kolację suróweczkę ,frytki i mięcho.Stanęłam na wysokości zadania i synus się najadł.Wieczorkiem poprosił Denisa,Krzyśka i Konrada żeby z nim pograli w piłkę koło domu..Chłopaki nie odmówili.Mały był strasznie zmęczony.Wrócił do domu ok.21.30 nie miał siły nawet się sam umyc.Dziś padł jak kawka.

niedziela, 1 lipca 2012

zdjęcie z 2011
Nad ranem strasznie, pogoda była kapryśna wiało,padało a co najstraszniejsze to grzmiało i były błyski.Kubuś bał sie strasznie  ja z resztą  też.Ale daliśmy radę.Na 10.00 poszłam  do kościoła .Kubuś został w domu ze względu na pogodę,która nie pozwoliła stać na zewnątrz.Jak wróciłam to moi  mali panowie przygotowali śniadanie.W jego trakcie tatuś zaproponował wycieczkę do lasu zobaczyć czy są jagody.Mieliśmy jechać po obiedzie ale pojechaliśmy po śnaiadaniu.Seba nie chciał jechać  poszedł do kościoła a my do lasu.Wyjechaliśmy przed 12.00 a wróciliśmy ok.16.00 z pełną kobiałką jagód.Na początku Kubuś chodził koło nas ale za chwilę poszedł do samochodu i siedział tam jak w saunie.Bał sie otwierać drzwi czy okna żeby go nic nie pogryzło.Znalazł sobie zajęcie a to radio a to udawał że jedzie jako kierowca do domu.Było wesoło.Po powrocie zjedliśmy obiad.Było zastanawianie co zrobimy z jagodami.Kubuś szybko załatwił sprawę ciasto,bułeczki a jutro pierogi.Tatuś ma zajęcie przed pracą musi zagnieść ciasto bo ja nie mogę ze względu na RZS.Na rano zajęcie jest.Robota zaplanowana to Kubuś poszedł pokopać troszkę piłkę z Sebastianem,póżniej z Denisem jak braciszek wybył do babci a juz przed pójściem do domu ok.21.00 mnie zaciągnoł .Nie mogłam mu odmówić.Pokopaliśmy ok.10 min.i przyszliśmy do domu  na mecz i  kolację .Ciacho pojedzone mlekiem popite,kąpiel i spanko.I tak minął kolejny dzień.

Ach ta pogoda:)

Jezioro w Borach Tucholskich 2011
Sobota jakaś nerwowa .Może ta pogoda na nas wszystkich tak działa.Plan taki na sobotę.
Rano gotuje obiad,chłopcy sprzątają u siebie ,razem robimy ciasto na moje imieniny a Kubutek robi babeczki.Plan ,planem a wyszło inaczej ale wszystko zrobione.Po obiedzie mielismy jechać do naszego darczyńcy projektu dla Kubusia Pana Czermaka.,tylko że zaczęło strasznie wiać.Na dworze porządnie się rozszalało.Wiało,padało.I myśleliśmy że z planów nici.A tu niespodzianka.Pogoda się poprawiła,tak więc sie wybraliśmy.Kubutek cały dzień nie mógł się doczekać i dlatego był chyba  taki nerwowy .Tam się chłopcami zajęły przesympatyczne dziewczynki a mną ich mama.Trampolina ,domek na drzewie wszystko przetestowane.Cały czas sie zastawialiśmy dlaczego Pan Jarosław nam tak od razu zaczął pomagać,ale w rozmowie z jego żoną zrozumiałam."NIK NIE WIE CO GO MOŻE SPOTKAĆ I JAKIEJ POMOCY BĘDZIE POTRZEBOWAŁ"Jaki świat i życie było by prostrze jeśli by tak myśleli wszyscy.Dzieci sie polubiły i nie mogły się rozstać.Umowa taka że jak  dziewczyny wrócą od cioci to Kubuś z Sebastianem pojadą.W domu byliśmy ok.21.00 zjedliśmy kolację ,kąpiel i spać.

piątek, 29 czerwca 2012

Wakacje czas zacząć:)

Rano pobudka,prasowanko i po świadectwo.Apel rozpoczął się o 9.00.My poszliśmy później.Tak to wszystko jeszcze trwało.Nagrody ,podziękowania itp.Staliśmy z dala od tłumów.Pani Danusia-wychowawczyni  podeszła i sie przywitała  z nami.Gapiów-bo tak nazwijmy dorosłych którzy wpatrywali sie w Kubutka i prowadzili dyskusje było troszkę,ale wziełam tym razem tego do siebie.Kubutek postał troszkę,był zmęczony  więc weszliśmy do szkoły ,która była opuszczona,cicha nikt nie biegał po korytarzach.Usiedliśmy na górnym korytarzu żeby Kubutek wszystko widział.Apel się skończył.Dzieciaki z jego klasy zaraz przybiegli.Witały Jakuba nauczycielki których nie znamy,panie kucharki,panie sprzątające.Było miło,byłam bardzo zaskoczona.Jak weszliśmy do klasy mnie puściło nie mogłam sobie poradzic.Łzy leciały jedna za drugą.Jak Pani Danusia wręczała świadecto i dyplom Kubusiowi klasa zaczęła bić tak wielkie brawa że znowu się wzruszyłam.Póżniej nastąpiło podziękowanie dla dzieci ,rodziców a póżniej Pani Mirka dziękowała w imieniu rodziców naszej Pani Danusi.Wzruszeń było co nie miara.Na koniec już wychowawczyni przytuliła Kubusia ,ucałowała w główkę.Dla mnie to już za dużo jak na jeden dzień.Musiałam odejść na moment żeby mały nie widział jak płaczę. Po szkole pojechalismy do mich rodziców.A tam niespodzianka .Ciocia Hania z dzieciakami i babci siostra Danka.Pośmialiśmy się troszeczke,dzieciaki poganiali na tyle co mogli.Ok.14. wróciliśmy do domu .Chłopcy przygotowali truskawki na lody,a ja wziełam sie za obiad.Pod wieczór dzieci grały  na kom.w nowe gry.I tak rozpoczelismy wakacje.A jutro zobaczymy wszystko zależy od pogody.;)

czwartek, 28 czerwca 2012

Było super!!!!:)))

Na wstepie dziękujemy Szymkowi za pogodę i czuwanie nad nami,Marcinowi za zaproszenie .


Rano pobudka.Oj ciężko chłopakom było wstać.Marcin przyjechał po nas ok.9.00 zapakowaliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy w drogę.Za nim dojechaliśmy na miejsce minęło trochę czasu jeden zjazd nie tak i wycieczka.Ale nie było źle zwiedziliśmy troszkę.W końcu dojechalismy.I się zaczęło zwiedzanie Szymbarka.Na wstępie największa deska świata.Po tem dom Sybiraka,chatka do góry nogami itp.Do chatki na początek weszliśmy wszyscy tylko ja po 2min.się wycofałam.Błędnik dał o sobie znać.Podziwiam moich synków zrobili sobie powtórkę.Weszli do chatki jeszcze raz porobić sobie fotki.Super  Kubuś choć na chwilkę  mógł zapomieć o chorobie- no może nie tak do końca bo zwiedzających było bardzo dużo i czasami musieliśmy "uciekać".Byłam mile zaskoczona że nikt nie patrzał na Kubusia tak jak do tychczas(dziwnie bo nosi maseczkę)Ale może są bardziej wyrozumiali ,nie wiem nie umiem na to odpowiedziec.Zwiedziliśmy bunkier, odsłuchalismy przez 2min. w ciemnościach  odgłosów bombardowania,było to bardzo straszne,ciarki przechodziły po całym ciele.Zrobiliśmy sobie pamiątkowe pocztówki.Było co oglądać.Mały zadowolony chyba by mógł spędzić tam cały dzień.Wszystko super zrobione,czyściutko a chlebek wysmienity.Do domku wróciliśmy ok.16.30.Kubuś poprosił tatusia o zamocowanie kosza .Najwidoczniej po wycieczce nie był zmęczony jak miał siłe na rzucanie i szaleństwa.I jak mu zabronić.Czy mam go zmusić siłą żeby siedział na miejscu?Myślę że wszystko w rękach Boga.Wiem że jesteśmy na spadkach ale on chce żyć jak normalne zdrowe dziecko.Tu się pobawić tam na psocić.A my go wciąż kontrolujemy i zabraniamy.Dzisiaj miał święto.Damy radę tak myślę.Jutro idziemy na zakończenie roku szkolnego,pożegnać się z wychowawczynią.Czwarta klasa i inny wychowawca.

środa, 27 czerwca 2012

Ściągnięcie kateteru pod znakiem zapytania.

Rano pojechalismy do Gdańska na kontrolne badania,z resztą robimy tak co tydzień.Po przyjęciu zanieśliśmy krew do laboratorium.Na oddział wróciliśmy na około Kubus chciał zobaczyć jak sie mają prace na terenie akademi-chodzi o burzenie budyków,tych starych.Kubuś zawiózł dzisiaj swoje maskotki .Wczoraj je wszystkie wyprał,wysuszył i oddał dzieciom.Później zjedliśmy śniadanko ,które przywieźliśmy z domku.Po śniadaniu mały zjechał winndą na dół do Pani Krysi na zmiane opatrunku.Dziś jak nigdy wyniki o godz.10.30 szok.Okazało się że Kubuś jest w dalszym ciagu na spadkach i nie ma co planować kiedy ściągniemy kateter.Miałam cichą nadzieje że nastapi to za tydz.ale się przeliczyłam.Wyniki cały czas spadają. Za tydzien znowu do Gdańska:(Całą drogę maleńki przespał musiał być mocno zmęczony. Po powrocie do domku zaczelismy wspólnie przygotowywać obiad.Niewiadomo kiedy Jakub znalazł sie na ogrodzie z haczką i kopie ziemniaki .Nie męczył się przy tym ponieważ kopał powierzchownie,nie pozwoliłabym mu sie męczyć..Wyrwał 2 krzaki i kazałam skończyć twierdząc że wystarczy.Po obiedzie wyszedł z tatusiem na dwór ,puszczali latawca.Ma już drugiego z Spidermenem.Stwierdził że ten stary odda sąsiadce na szpaki.Nie mógł się doczekac na Sebastiana miał dla niego prezent urodzinowy-kosz do gry w kosza.Ile było śmiechu jak wrócił Seba z wycieczki.Kupił na niej  maskę gazową i tata ja zakładał bardzo śmiesznie wyglądał.Po wszystkich ciekawostkach jak było,chłopcy zjedli kolacje i poszli sie myć.Rano jedziemy z Marcinem do Szybarku.Pogada chyba dopisze ,okaże się rano.

To nie deszcze to niebo płacze.

To nie deszcz to niebo płacze .Stwierdziliśmy w środę.Dzień bardzo brzydki, ponury,smutny.Kubuś kręcił się po pokoiku było mu smutno że jego brat pojechał na wycieczkę a on sam siedzi w domu.Zrobił sie nerwowy-może ma mnie dość .Cały czas jest ze mną.To ja mu karzę założyć maseczke ,cieplej się ubrać ,uważać jak jest słońce.Wciżą powtrzam pamietaj tam nie podchoć,nie dotykaj psa,myj ręce.Ma tego wszystkiego po wyżej dziurek w nosie.Wiem że to męczące ale tak trzeba.Trzeba uważać aby nie zrobić sobie żle.Nic ciekawego nie robił do obiadu..Po obiedzie  tatuś poszedł zrobić porządek w garażu.Mały wyczół sprawę i poszedł -niby po "coś".Poprawił mu sie od razu chumor.Nawet mnie tam zaciągneli.Do domu przyszlismy po 21.I się zaczęło szybka kapiel kolacja-tak o tej porze:(  i do spania bo rano wyjazd do UCK w Gdańsku na kontrole.Trzymajcie kciuki żebyśmy wrócili do domku.

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Z naszych planów nici



Już w nocy wiadomo było że nici  z naszych planów wyskoczenia na działkę.Kubuś troszkę po leniuchował,ubrał się bo go poprosiłam.Chciałam go wyciągnąć na dwór,ale nie chciał.Czyżby wyniki poszły tak bardzo do dołu???Żadnego specjalnego życzenia na obiad.Był dziś markotny.To wymyśliłam.Kazałam się ubrać żeby go nie przewiało i wyjść na podwórko bo mam niespodzianke.Z ciekawości ubierał się w biegu.A ja znalazłam jego latawiec i zaczęliśmy puszczać go koło domu.I stało się ,wpadł nam na daszek.Mina Jakuba była już nie taka.Ale przy pomocy wiatru udało się go wyszarpać.Stwierdziliśmy że na podwórku mało miejsca.Za ogródkami jest pole na którym nic nie ma.Wybraliśmy się tam,Śmiechu było co nie miara nerwów też jak wiatr mocno szarpnął.Po godz. poszliśmy do domu.Po obiedzie zadzwonił telefon.To ciocia Ania z wujkiem Andrzejem przyjechali nas odwiedzić,po chwili zadzwonił Pan Marcin .Przekazał Kubutkowi dobrą wiadomość ,jedziemy na obiecana wycieczkę w czwartek.Mamy nadzieję że tym razem pogoda dopisze.Martwię się  o niego.Jakubek jest taki że jak coś jest mu nie tak to nie chce powiedzieć żeby nas nie martwić.