niedziela, 24 czerwca 2012

Ręce pełne pracy.

Nie ma to jak rodzinne gotowanie:)


Fartuszek  ma swój.


Dobrze mieć taki zespół.

Rano wstaliśmy i poszliśmy do Kościółka
.Nie wytrwaliśmy do końca,mały źle się poczuł.Wróciliśmy do domu.Posiedział chwilkę ,zjadł i było ok.Poszedł na dwór rozłożył łóżko polowe i bawił się swoimi nowymi samochodzikami.W planach było robienie pierogów z mięsem .I tak tez się stało.Były pierogi z mięsem i ruskie,mniam,mniam.Pracy i śmiechu było co nie miara.Kubuś chyba chciał wszystko robić sam.A to wycinać ,sklejać a najlepiej wałkować.Robił wszystkiego po trosze.Gdy cała rodzinka się na robiła to jeść nie było komu,choć tak większość pomroziliśmy na surowo.Po pracach kulinarnych,mały relax i spacer.Przyjemne z pożytecznym poszliśmy się przejść na działkę.Okazało się że potrzebne pielenie.Więc Kuba jak to Kuba poprosił tatusia o przygotowanie cha czuszki.Tatuś grzecznie przygotował.Rano pewnie wyruszymy bo mały nie odpuści.Po butka zapewne będzie rano.Postaramy się popielić szybko i wrócić przed dużym słońcem.Weźmiemy leżak i parasol przeciw słoneczny dla naszego pracusia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz