sobota, 7 lipca 2012

Wciąż na spadkach:(

Dzisiejszy dzień bez zmian.Kubus siedział w domu.Miał ochotę znowu na jajecznicę a może biszkopt z kremem,jogurcik.Zostało na mięsku i kalafiorze z pary.Pod wieczór jak się ochłodziło wyszedł na podwórko posiedzieć z nami.Długo to nie trwało,jak zaczęło wiać,grzmieć.Tak sobie ta burza poczyniła że wreście znalazła sobie miejsce gdzie piorun mógł uderzyć.Zeszłam na dół po lód w kostkach dla Kubusia i taty a tu nagle jak świśnie,walnie to aż krzyknęłam .Poszłam szybko na górę bo Kubutek zaczął płakać że coś wleciało przez okno i uderzyło go w główkę.Miał czerwony punkt,nic mu na szczęście się nie stało.Okazało się że piorun uderzył w słupek stojący na naszym dachu.Mały tak się prze straszył że bał się iść spać.Po negocjacjach i przekonaniach z naszej strony że nic mu się nie stanie położył się ale prosił żeby drzwi od pokoiku nie zamykać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz